Jak pomóc


1% podatku
Marek Kamiński Fundation
KRS 0000133671
w tytule Monika Zawadzka

konto do wpłat- darowizn:
BRE BANK S.A.
PL.ŻOŁNIERZA POLSKIEGO 1B
ODDZIAł SZCZECIN
NR KONTA 04 1140 1137 0000 4878 8800 1013
tytuł przelewu:"dla Monisi Zawadzkiej"

numery do przelewów z zagranicy :
SWIFT - BREXPLPWSZC
IBAN - PL04 1140 1137 0000 4878 8800 1013
tytuł przelewu:"dla Monisi Zawadzkiej"

Marek Kamiński Foundation
Al.Grunwaldzka 212
80-266 Gdańsk
tel. 0-58 554 45 22

piątek, 1 sierpnia 2008

19 maj 2008 wyjazd na operacje...



Wyjechaliśmy około 1 w nocy i dotarliśmy o 10 rano...

Podczas wizyty dowiedzieliśmy się że tak jak na zaproszeniu leżeć będziemy 4-5 dni a potem

po 15 dniach ściągamy pierwsze szwy. Więc nie zastanawiając puściłam tatusia do domku a sama

zostałam w szpitalu z Monisia a na te 15 dni miałam pojechać do Hamburga do mojej rodziny.

Od sióstr otrzymałam kartkę na której było napisane że karmić mała mam ostatni raz o godz.4.

A operacja zaczyna się o 8. Siostry obudziły mnie przed 4 i około 7,30 przyszła siostra po Monisie

i spytała czy chcę iść z nią...To był szok jak się widzi swoje dziecko wjeżdzające na blok

operacyjny .Około 8,20 wychodzi kobieta w kitlu wymachując rękoma coś głośno mówi a ja ze

zdenerwowania nic nie rozumiem ... To już tak nasyciło atmosferę że było mi gorąco ,duszno ,

niedobrze,postanowiłam pójść do pokoju... Dotarłam do pokoju a tu za mną wjeżdza łóżeczko z

rozbawioną Monisią i lekarzem cedzącym coś przez zęby zrozumiałam tylko pielęgniarkę ,która

kazała nakarmić córcie. Patrzę dziecku w oczko i nic nie widzę . Po pół godzinie ten sam lekarz

przynosi mi słuchawkę w której odzywa się Polski lekarz dr. Mojza, jaka ulga. Kazał mi zejść do

przychodni i go poprosić. Pielęgniarka poszła po niego co trwało ponad pół godziny. Przyszedł z

teczką małej a tam na białej kartce napisane „zalecany przeszczep rogówki” zdębiałam ale niestety

lekarz nie miał dla mnie czasu i kazał czekać na SZEFA czyli dr. Clemensa i nigdzie nie odchodzić

bo jak powiedział on zejdzie na chwile ... Czekałyśmy 4 godz. w końcu przyszedł i weszliśmy na

konsultacje tego co się wydarzyło. Pierwszym pytaniem jakie mi zadał to-”dlaczego chcemy żeby

to on nas operował” jak stałam tak siadłam,szok o co tu chodzi ? Czemu nie było operacji ? A co

to za pytanie? Co my tu w ogóle robimy i o czym ten lekarz mówi? Po chwili odpowiedz moja

była jasna „bo Pan jako jedyny i najszybciej (bo ośrodek widzenia u dziecka się tworzy do 6 m-ca

życia więc nie było czasu) zgodził się na tą operacje, która miała być dzisiaj...Oni zdziwieni jaka

operacja to miały być badania pod narkozą... ja pytam co robili i gdzie są wyniki ... badaliśmy ja

laserowo i pobraliśmy tkankę do banku tkanek... kazali mi się zdeklarować że w ciągu 12 godz

jestem w stanie dojechać do kliniki. A najlepsze to że możemy już jechać do domu. Tatuś ledwo co

wrócił około 3 nad ranem do domu a tu około 14 dostaje telefon że ma po mnie przyjechać. Szok

dla wszystkich.

A dzień przed na wizycie z tym samym lekarzem miała być operacja a tu mówią że trzeba czekać i

mogą zadzwonić za 3 dni a może za 3 miesiące albo wcale jak nie znajdą dawcy...

Nie umiałam pozbierać myśli co jest grane i w co oni grają...

Jak można to ująć cały tydzień chodziłam do tyłu...

Co robić? Czas ucieka czy moje dziecko będzie widziało?

Dużo pytań na które nie ma odpowiedzi.

Co tak naprawdę zdarzyło się w Niemczech?Czemu nie było operacji?

Wiedzieliśmy że dr.Raczyńska z AM zna się z dr. Clemensem może on coś doradzi coś pomoże.

Następne rozczarowanie Polska służbą zdrowia. Byłam w szpitalu w poniedziałek i powiedziała

dr .Raczyńska przez sekretarkę że najpierw musi nas zbadać dr. Koberda a potem ona.

W poniedziałek nie miała czasu we wtorek była na bloku operacyjnym, w środę po dyżurze poszła

do domu .a w czwartek spotkała nas na korytarzu mówiąc że zrobiła już dla nas wszystko i nie ma

teraz czasu bo już jej nie powinno być, więc udałam się do sekretariatu i powiedziałam co usłyszałam

a tam sekretarka znów udała się do dr. Raczyńskiej ,która kazała iść do dr.Koberdy. Siedziałam

pod gabinetem około godziny i jak wszyła dr. usłyszałam :” a Pani jeszcze tu” Łzy same cisnęły

mi się na oczy...więc wróciłam do sekretariatu i podziękowałam za udzieloną nam pomoc (bez

pomocy) po takich deklaracjach ze strony AM że nam pomogą ,przejma po operacji w Niemczech

żeby nie męczyć dziecka długimi podróżami... Stek kłamstw...Nawet nikt nie spytał czy miała

operacje i nikt nie był zainteresowany moją córeczką. Pełna ignorancja ... Państwo w

państwie..Skandal...

Z mamą wpadłyśmy na pomysł że jak nie chcą nas przyjąć państwowo to dr.Raczyńska posiada

prywatny gabinet i tam się może za opłata dowiem co się stało w Niemczech...


Oczywiście wizytę sekretarka powiedziała że dopiero za 2 tyg. ale chyba nas poznała bo delikatnie

dała do zrozumienia że pierwszy pacjent jet na godz.15 . Staliśmy pod gabinetem i w

drzwiach ukazała się dr.Raczyńska bardzo zdziwiona i zaczęła od słów”co mogłam to zrobiłam...”

po prostu ręce opadają ... Zaczęłam opowiadać co się wydarzyło w Niemczech na co otrzymałam

krótką odpowiedz”dobrze że ten patałach nie grzebał w oczach dziecka i powinna Pani się cieszyć

że jej nic nie zrobił” „dziwię się że tam chciała pani wykonywać operację” Szok szokiem ale takiej

odpowiedzi to nikt się nie spodziewał...Mnie zamurowało bo przecież jak podawaliśmy klinikę do

NFZ na refundacje to ze łzami podawałam Niemcy a oni to zatwierdzili a teraz zwrot o 180'szok


A potem dodała że wykonywała operacje panu który miał cukrzycę przez 30 lat i potem on

operował się u dr.Clemensa i operacje nie powiodły się a Clemens wystawił mu zaświadczenie że

operacja w Polsce została źle wykonana i pan poszedł do sądu i wcale mu się nie dziwię ... to nie

strata spodni tylko okaleczenie do końca życia...

Wynikiem czego nasze dziecko wpadło między jakiś konflikt lekarski....To jest chore i

niewybaczalne . Nie życzę nikomu takich przejść i takiej opieki lekarskiej...

Nie zastanawiając się dłużej wróciliśmy do opcji wyjazdu do Anglii....

Brak komentarzy: